30 maja 2014

Rozdział 12: Werewolf

To było jak uderzenie gromu z jasnego nieba. czegoś takiego Nina by się nigdy nie spodziewała. Caleb, jej ukochany i jedyny mężczyzna, którego wpuściła do serca... zerwał z nią. Tak po prostu. Nie sądziła, że to może tak boleć. Śmiała się z tych wszystkich serialowych dziewczyn, które po rozstaniu użalały się nad sobą, oglądając jakieś romantyczne filmy jadły kilogramami lody i czekoladę lub latały za swoim byłym prosząc o następną szansę. Caleb stał przed nią i wpatrywał się w jej twarz. Wszystko było rozmazane przez łzy. Cały świat widziała teraz niewyraźnie.

- Dlaczego? - zapytała ponownie. Chciała znać odpowiedź. Nie mogła znieść myśli, że to ona mogła zrobić coś nie tak. Przecież się starała. A może nie dość? W końcu to był jej pierwszy prawdziwy chłopak.

- Tak musi być - ponownie powtórzył i odszedł zostawiając ją samą z bólem i cierpieniem.

Jeszcze większa boleść przeszyła jej serce. Dziwiło ją, jak bardzo można w jednej chwili kogoś nienawidzić i zarazem kochać. Nic już miało nie by takie samo. Nie bez Caleba.

- Zostawił cię? - usłyszała.

W jej stronę powoli kroczyła Luna. Świetnie, pomyślała Nina. To była akurat ta osoba, której teraz potrzebowała.

- Zostaw mnie - warknęła i otarła łzy. Jednak po nich zaczęły spływać następne. Nie umiała tego powstrzymać. Była niczym zepsuty kran.

- Wiem jak się czujesz - wyznała Luna i, ku zdziwieniu Niny, objęła ją ramieniem.

- Czyżby?

- Tak. Ja też niedawno straciłam coś, na czym ogromnie mi zależało. Może to i nie to samo co rozstanie z chłopakiem, ale mniej więcej na równi.

- Dzięki za informacje, bez niej bym nie przeżyła - odgryzła się Nina. Nie wiedziała czemu to robi. Luna wydawała się być uprzejma i naprawdę przejmowała się jej losem. Ale teraz chciała się wyżyć. Nie ważne na kim lub na czym. Chciała dać upust swoim uczuciom. Złości i frustracji.

- Rozumiem, że jesteś zła. Ale hej, musisz się trzymać. Caleb nie był zapewne ostatnim. - Próbowała ją pocieszyć. Bez skutków.

- A od kiedy tak bardzo się mną przejmujesz? - zainteresowała się Nina. Dziewczyna pomyślała trochę i wzruszyła ramionami.

- Zawsze sądziłam, że jesteś sympatyczna - wyznała. - Mój brat nie lubi zarozumiałych panienek, które myślą tylko o sobie. On woli... no wiesz, te które nawet trochę przejmują się losem innych. Ty przejęłaś się nim. Nie widziałaś nic dziwnego. Widziałaś zwykłego chłopaka, którym w gruncie rzeczy Caleb jest.

- Hmm, faktycznie. Caro jest tak wspaniałą i kochaną osobą, że spokojnie może zostać zakonnicą bez wcześniejszej spowiedzi - parsknęła Nina.

- Matko, nie! Wyobrażasz ją sobie w habicie? - zapytała Luna i zaczęła się śmiać. O dziwo Nina jej zawtórowała, bo mimo wszystko musiała przyznać, że to wyglądałoby śmiesznie.

- Tak, masz rację. To byłby skandal roku.

- Roku? Co najmniej dekady. Ale wiesz, tak naprawdę Caroline nie jest taka zła. Fakt, do najmilszych osób nie należy, ale jest do zniesienia. - wyznała Luna. - No już, otrzyj te łezki.

- A może ty mi powiesz dlaczego on to zrobił? - zapytała Nina i znów poczuła, że zabiera jej się na płacz. - Myślałam, że między nami coś jest. Coś prawdziwego. Sądziłam, że on mnie...

- Kocha? - dokończyła za nią Luna.

Ninę zaskoczyło to słowo. Nie miała na myśli konkretnie tego. No bo czy w tym wieku może pojawić się miłość? Taka prawdziwa? Nie, raczej to było zauroczenie. Pewne to jego wina. Dla Caleba prysło i zobaczył jaki z niej dziwoląg i nieudacznik z małymi piersiami i pryszczami na twarzy. Dobrze, że jeszcze nie nosiła aparatu na zęby. Wtedy można by było ją bez problemu pomylić z bliźniaczką brzyduli Betty.

- To dość skomplikowana sprawa. - Zaczęła Luna. - Nasz ojciec ma wobec Caleba inne plany.

- Nie wiedziałam, że żyjemy w średniowieczu.

- Tak. Nasza rodzina jest nieco staroświecka - przyznała. - Ale naprawdę, nie przejmuj się tym. Calebowi też nie jest łatwo.

- Chyba masz rację - rzekła Nina przypominając sobie wyraz oczu i twarzy chłopaka. Na początku myślała, że jest w nich złość i niechęć, ale teraz zaczęła powoli zdawać sobie sprawę, że to był ból i smutek. Taki sam jak jej. Nienawiść może też, ale z pewnością nie skierowana do niej. - To znaczy, że nie rozstał się ze mną z własnej woli?

- Nie. Dziewczyno, on za tobą szalał! Mnie i Umberto już wkurzało to jego ciągłe gadanie. Tylko Nina to, Nina tamto. A wiedzieliście, że Nina lubi to, a tego nie? Uwierz mi, chyba jeszcze nigdy nie był tak wkurzający jak wtedy. Nina, Nina i Nina. Baliśmy się, że Caleb zupełnie zapomniał języka i jedyne słowo jakie umiał, to 'Nina'. Opętałaś go. - Powiedziawszy to, Luna wybuchła śmiechem i odchyliła głowę do tyłu.

- Tak, to trzeba przyznać - zaśmiała się. Luna potrafiła jednak poprawić humor. Kto by pomyślał? - Wybacz, że byłam dla ciebie nieco niemiła.

- Nieco? - podłapała.

- No dobrze, cholernie. Nie sądziłam, że jesteś taka fajna.

- Pozory mylą kochana. - Rzekła Luna i puściła do niej oko. - Coś czuję, że zostaniemy przyjaciółkami. Muszę już lecieć. Pewnie moi bracia zaraz wyślą policjantów z CSI Miami. Chociaż jakby się nad tym zastanowić, to w sumie nie byłoby takie złe. No wiesz, Horatio jest taki seksowny kiedy zakłada te swoje okularki - mruknęła, a Nina klepnęła ją w rękę. Obie zaniosły się śmiechem.

- Lecę, pa - i cmoknęła Ninę w policzek.

Oj tak, będziemy przyjaciółkami, pomyślała z radością.



Jej pokój był oczywiście w nieładzie. Wszędzie walały się ubrania i kartki z pracami domowymi. Ale jedna rzecz pozostawała na miejscu. A raczej kilka - książki wypożyczone z Czerwonej Strefy.

- No Laval, czas poodkrywać trochę twoich tajemnic - mruknęła sama do siebie i usiadła przy komputerze.

Chwyciła wszystkie cztery książki i odpaliła laptopa. Od razu wpisała Wikipedię. Miała wrażenie, że teraz będzie jej potrzebna bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Wzięła pierwszą lekturę i zaczęła czytać.


Laval - niewielkie miasteczko położone w Kolumbii Brytyjskiej założone w 1810 roku przez Argentyńczyka, Adama el Lupus. Jedno z nielicznych miast w Kanadzie,
w których językiem urzędowym jest hiszpański. Liczba mieszkańców...


Zaczęła kartkować książkę, ale nic lepszego nie znalazła. W kolejnych dwóch również. Dopiero w ostatniej zobaczyła coś ciekawego. Mianowicie ten sam obrazek z człowiekiem niosącym w pysku dziecko. Przeleciała wzrokiem tekst i zaczęła czytać coś bardzo interesującego.


Wielu mieszkańców Laval sądzi, iż jest ono mieszkaniem dla wszelkich demonów takich jak wampiry, wilkołaki i inne. Jego rdzenni mieszkańcy to potwory pochodzące z najmroczniejszych zakamarków piekieł. Spora grupa ludzi uważa, że nocą Laval staje się Miastem Demonów. Ten, kto po północy wyszedł z domu, już nigdy do niego nie wracał. Najczęściej albo nie znajdowano ciała, albo było tak zmasakrowane, że nikt nie był w stanie zidentyfikować, do kogo ono należy. Wiele osób próbowało się stąd wydostać jednak za bardzo się bało, iż demony ich dopadną. Niektórzy sądzą, iż założyciel Laval był kimś nadprzyrodzonym.


Nina zakryła dłonią usta widząc okropny obraz pod którym był tytuł Bestia z Laval.


W 2011 roku mieszkańcy Laval żyli w ciągłym strachu. Pojawił się potwór, który otrzymał nazwę Bestii z Laval. Zabijał wszystkich - kobiety, dzieci i mężczyzn. Niektórzy sądzili, że to kosmita. Coś podobnego do el chupacabry. Inni natomiast sądzili, że to ogromy pies z wielkimi, złotymi ślepiami i ogromnymi zębami. Na obrazku przedstawione jest wyobrażenie ludności o bestii. Po dwóch latach morderstwa ucichły. Nikt do tej pory nie wie, co się stało z bestią i gdzie obecnie przebywa. Wszyscy żyją w ciągłym strachu sądząc, iż to coś może kiedyś powrócić.


- Boże - szepnęła. Przeczytała notatkę jeszcze raz.

Szybko wpisała w google 'wilkołak'. Od razu wyskoczyła jej Wikipedia, ale czuła że nie tego potrzebuje. Przeszukała kilka stron i w końcu znalazła ciekawy artykuł.

Wilkołak - człowiek mający możliwość przemiany w wilka - pełnej lub tylko częściowej,
obdarzony niezwykłymi zdolnościami oraz żywiący się ludzkim mięsem. Charakteryzują go rzeczy takie jak: mocno umięśnione i wysokie ciało, idealny słuch i wzrok. Niektórzy nawet twierdzą, że wglądają na starszych, niż naprawdę są. Według legend taki człowiek był nieśmiertelny, lub dożywał nawet pięćdziesiąt tysięcy lat. 

Nie wiadomo w jaki sposób te istoty pojawiły się na Ziemi. Nieoficjalne źródła głoszą, iż byli na niej na długo przed ludźmi. Inne twierdzą, iż są potomkami demonów, które sprzeciwiły się przeciwko Panu, a jeszcze inne głoszą, iż wilkołak to człowiek na którego nałożono klątwę lub zaklęcie. Jednakże nie ma potwierdzonych i jednolitych informacji. Możemy się tylko domyślać.

Są dwa typy wilkołaków, której nazwy ludzie nie znają. Jednak pewne jest to, iż dzielą się oni na Narodzonych i Przemienionych. Ci z pierwszej grupy mają o wiele większą moc i są bardziej podatne na pełnię księżyca.

Nie wiadomo jakie stosunki naprawdę łączą te stworzenia z wampirami. Mogą walczyć lub żerować razem. Jedno jest pewne - nie ma nic bardziej niebezpiecznego od tych kreatur. Wilkołaka może zabić czyste srebro lub tojad. Zdolności wilkołaka niestety nie są znane. Jedyne źródła, które wspominają o umiejętnościach wilkołaka, mówią o jego umiejętności perswazji.

Wszystko zaczęło układać się w spójną całość. Serce Niny biło jak oszalałe.Słuch, wzrok, perswazja. I te wampiry w centrum, a potem zabijające jej wilki. Słowa i przestrogi jej przyjaciół...

- Laval to mieszkanie dla potworów - szepnęła sama do siebie.

I wtedy przed jej oczami pojawił się Caleb. Jego idealne ciało, nieco zbyt zaostrzone kły i te dziwne zachowania oraz warczenie. Do tego dochodziła zmiana koloru oczu. Teraz była pewna tego, co widziała. I była pewna, że Caleb to... wilkołak.

- O mój Boże... o mój Boże - powtarzała i poczuła na policzkach słone łzy. Teraz żałowała, że poznała prawdę. Nie wiedziała dlaczego, ale przeszył ją strach. Była tu, właśnie w tym pokoju, sam na sam z wilkołakiem. Luna, Umberto i Caro... oni pewnie też byli... t y m czymś. Nina zaczęła oddychać coraz szybciej. Zakręciło się jej w głowie i spadła z krzesła, a potem zaniosła się szlochem.

Jej życie legło w gruzach, a cała nadzieja na powrót do Caleba wyparowała.


Następnego dnia szła do szkoły jakby zamroczona. Nie przespała nocy i wyglądała jak straszydło. Wzdrygnęła się. Lepiej teraz nie myśleć o potworach, przeszło jej przez myśl. Zobaczyła Lunę w towarzystwie braci i Caro. Poczuła żółć w ustach, miała ochotę zwymiotować. Dziewczyna ją musiała dostrzec, bo uniosła rękę w powitalnym geście i się uśmiechnęła. A potem zamarła i pochyliła się do Caleba. Ten, słysząc co powiedziała, szybko spojrzał na Ninę.

Tylko spokojnie, pomyślała, przejdź obok nich i udawaj, że nic nie widzisz. Ale już po chwili obok niej stał Caleb. Cóż, teraz to już nie wydawało się dziwne.

- Co się stało? - zapytał. - Chodzi o wczoraj?

Spojrzała na niego spode łba. Jak mogła uważać, że ta ohydna kreatura żywiąca się ludźmi może być piękna.

- Odejdź, potworze - warknęła.

- Tak, wiem że jesteś zła, a ja potworem, ale...

- Och zamknij się wreszcie! - wrzasnęła tak głośno, że nagle wokół zapanowała cisza i wszyscy uczniowie zaczęli im się przyglądać. Caleb rozejrzał się. - Wiem kim... czym jesteś.

- Co? - przeraził się chłopak. - Nie wiem o czym ty mówisz!

- Nie? A może podam ci pomocną dłoń?  Głodny? - mówiąc to wyciągnęła do niego rękę. - Masz, bierz. Dziwię się, że nie zjadłeś mnie kiedy byliśmy sami.

- Ja...

- Wilkołak - powiedziała to tak, jakby chciała go tym ugodzić. I udało jej się. Caleb zachwiał się, ale nie upadł. W jego oczach było przerażenie.

- Skąd wiesz?

- Domyśliłam się. I też dzięki książkom, które pozwoliłeś mi wypożyczyć.

- One były po hiszpańsku - zauważył. - A twój nie jest jeszcze na dość wysokim poziomie.

- Hmm, faktycznie. Ale kiedy dobrze szukasz, możesz znaleźć skarby - rzekła.

- Caleb! - usłyszeli wrzask. Caro biegła w ich stronę. Na jej ślicznej twarzy malowało się przerażenie. - Za tobą!

Ledwo to powiedziała, a jakaś siła przewróciła chłopaka. Ten szybko wstał i zawarczał. Na oczach Niny zaczął się zmieniać. Najpierw wydłużył mu się pysk i zęby, potem pokrył się brązową sierścią, a jego ciało zaczęło rosnąć tak gwałtownie, że pękło ubranie. Zawarczał ukazując długie kły, padł na czworaka, gdyż jego dłonie i nogi przybrały wilczy wygląd i po chwili obok Niny nie stał już Caleb, ale przepiękny brązowy wilk o złotych oczach. Usta dziewczyny zadrżały. Wiedziała czym on jest, ale nie spodziewała się na własne oczy zobaczyć przemianę. Zresztą nie tylko ona, większość uczniów również miało szeroko otwarte oczy. Po chwili do Caleba dołączyło jeszcze pięć wilków.

Nina przeniosła wzrok tam, gdzie patrzyli oni. Przed nią stały trzy ogromne wilki. Jeden był cały czarny. On też pokazywał kły. Powoli zbliżał się do Caleba. A potem wszystko działo się w zawrotnym tempie. Nina widziała tylko kły i krew. Kontury postaci były zamazane. Poruszały się z nadludzką szybkością. Przez chwilę zobaczyła Caleba. Jako jedyny walczył z czarnym wilkiem. Reszta wzięła się za jego towarzyszy.

Czarny przybrał ludzką postać. Miał na sobie jedynie ciemne spodnie. El Lupus zrobił to samo.

- Kim jesteś? - warknął. - To mój teren.

- Domenico Iñíquez, miło mi - rzekł z uśmiechem. - Widzisz, zostałem wygnany i szukam swojego miejsca.

- Tu? W Laval? - zapytał Caleb.

- Tak, ale bez was - oznajmił Domenico. - Mam zamiar was przegonić.

- Jesteś niezwykle zabawny - zaśmiał się chłopak - Trzy Bastardy na dwie wielkie watahy? Przeliczyłeś się.

Domenico się zaśmiał i ponownie przybrał wilczą postać, po czym zawył tak głośno, że Nina musiała zakryć uszy i wraz z dwójką towarzyszy uciekł. Caleb chciał ruszyć za nim, ale zaledwie w sekundę znalazła się obok niego Luna i go powstrzymała.

- Musisz o tym poinformować ojca - rzekła.

- Tak... - przyznał chłopak i odwrócił się do Niny. - Teraz już wszystko wiesz. Widziałaś kim jestem.

- Tak... - szepnęła.

- I wiesz już czemu nie możemy być razem.

- Tak, wiem - rzekła.

I ostatnią rzeczą jaką widziała, było sześć wilków biegnących w stronę lasu.


KONIEC

9 komentarzy:

  1. MAJĄ BYĆ RAZEM I KROPKA I DWUKROPEK!!! .:

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie... tak to nie może się skończyć. Przecież musisz napisać dalsze losy... To jest niedokończone. Zaczęłaś wątek o nowym stadzie, które zagraża El Lupusom, Nina wreszcie dowiedziała się prawdy... przecież to początek!

    Nie możesz mi tego zrobić! :/ :3

    OdpowiedzUsuń
  3. GE-NIAL-NE! Tyle powiem. XD

    OdpowiedzUsuń
  4. ''Nie? A może podam ci pomocną dłoń? Głodny? ''
    Naj dialog w całym rozdziale.
    <3

    OdpowiedzUsuń

Flag Counter